Uwielbiamy takie miejscowości jak Trląg. Na pierwszy i drugi rzut oka, nic ciekawego tu nie ma, ale jeśli posiedzimy chwilę i rozejrzymy się uważnie, Trląg odwdzięczy się fascynującymi historiami sięgającymi głębokiego średniowiecza.
Nad jeziorem Trolli
Dziwna nazwa, „Trląg”. Skąd się wzięła? Wieś została tak nazwana już w XIII wieku. Miano to pochodzi od średniowiecznego jeziora „Trląg”, którego wody wchodzą dziś w skład Jeziora (Zbiornika) Pakoskiego. Niektórzy językoznawcy, jak na przykład Zbigniew Babik, wywodzą słowo „Trląg” od germańskiego „Tru(l)ling”, co można tłumaczyć jako: „Woda trolli”, albo jeszcze ładniej „Jezioro trolli”. Niemożliwe? Bynajmniej! W świecie zamieszkałym przez Trolle nie ma rzeczy niemożliwych!
W każdym razie, według językoznawców nazwa jeziora i wsi sięga znacznie głębiej, niż XIII wieku. Znacznie głębiej, niż czasy groźnych wikingów, z którymi idą w parze mityczne Trolle. Pewnie śmiało możemy sięgnąć do czasów prehistorycznych, gdzie mieszały się ludy, języki i obyczaje. A wszystko to w niepozornym dzisiaj Trlągu.
Bracia Trląscy
Najciekawszym zabytkiem Trląga jest kościół pod wezwaniem św. Ap. Piotra i Pawła. Ten niepozorny, ale miły dla oka gotycki kościółek to pamiątka potężnego niegdyś rodu Trląskich, który na przełomie XIV i XV wieku przeżywał swój rozkwit.
27 maja 1378 r. synowie nieżyjącego już Andrzeja z Trląga podzielili odziedziczony po ojcu majątek. Byli to Stefan z Trląga oraz Wojciech.
Stefan został podstolim poznańskim w latach 1376-1405, a Wojciech podkomorzym kaliskim 1401-1414. Jeszcze jeden brat — Jan obrał karierę duchowną, został między innymi kanclerzem księcia Kaźka słupskiego.
Na kartach historii Trląscy zapisali się w związku z dramatycznymi wydarzeniami, w których grali pierwsze skrzypce. Co ciekawe, stali po obu stronach barykady.
Przenieśmy się do roku 1370. Kazimierz Wielki, ostatni władca z dynastii Piastów, ten który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”, nie doczekawszy się męskiego potomka, swoim następcą na tronie uczynił Kazimierza IV słupskiego (Kaźka słupskiego). Jednak testament Kazimierza Wielkiego został unieważniony, a Kaźko otrzymał z rąk Ludwika Węgierskiego ziemię dobrzyńską, Kruszwicę, Bydgoszcz, Wałcz i Złotów. Jak pamiętamy kanclerzem Kaźka słupskiego został jeden z Trląskich — Jan.
Na wieść o śmierci Kazimierza Wielkiego w Polsce pojawił się Władysław Biały. Postać nietuzinkowa i fascynująca. Władysław Biały był księciem gniewkowskim. Po śmierci młodej żony sprzedał swoje ziemie Kazimierzowi Wielkiemu i ruszył w świat! Przebywał między innymi w Ziemi Świętej, Pradze, Awinionie. Wreszcie osiadł w klasztorze cysterskim Citeaux. Nie na długo! Rok później Władysław Biały znalazł się w klasztorze benedyktynów w Dijon.
W 1370 r., wraz ze śmiercią Kazimierza Wielkiego przed Władysławem Białym powstała możliwość odzyskania rodzinnego księstwa i powrotu do domu. Ba, część rycerstwa wielkopolskiego widziała we Władysławie kandydata na króla Polski. Jednym z rycerzy, który osobiście udał się (na własny koszt!) w zagraniczną podróż, by przekonać Władysława o powrót do kraju i objęcie tronu był znany nam Stefan z Trląga! Brat Jana!
Po licznych perypetiach Władysław Biały wrócił do Polski i bez trudu przejął swoje księstwo. Jednak wkrótce stanął do walki z potężnym przeciwnikiem — starostą generalnym Wielkopolski Sędziwojem z Szubina. Rozpoczęła się wojna domowa. Władysław opuszczony przez swoich stronników uciekł do Drezdenka i ograniczył się do organizowania niszczącej wojny podjazdowej.
Zebrawszy siły Władysław Biały, przystąpił w 1375 r. do oblężenia potężnej wówczas twierdzy w Złotorii. Zdobył ją podstępem. Zajęcie pozostałych twierdz kujawskich jednak się nie powiodło. Książę poniósł klęskę z rąk Sędziwoja w bitwie pod Gniewkowem. Pokonany Władysław wrócił do Złotorii, skąd wypuszczał się na łupieżcze wyprawy, wgłąb Kujaw.
Do decydującego starcia między Władysławem Białym a Sędziwojem doszło 1 czerwca 1376 r. pod zamkiem w Złotorii. Sędziwój zebrał potężne posiłki. Po jego stronie walczył między innymi Kaźko słupski. Oblężenie zamku miało dramatyczny przebieg, szczegółowo opisany w „Kronice” Janka z Czarnkowa. Wykorzystywano nawet machiny oblężnicze, a Władysław kontratakował, używając okrętów na Wiśle. Pełne dramatycznych zwrotów akcji, intryg szpiegowskich, zdrad, forteli i podchodów oblężenie zasługuje na porządny scenariusz filmowy! W czasie oblężenia śmiertelną, jak się później okazało, ranę odniósł Kaźko słupski, który zmarł 2 stycznia 1377 r. w Bydgoszczy.
Przedłużające się oblężenie zamku postanowiono zakończyć pojedynkiem rycerskim na kopie! Przeciwko sobie stanęli książę Władysław Biały oraz starosta Bartosz z Odolanowa. Książę odniósł poważną ranę i oddał zamek staroście. Opuścił Polskę i udał się na Węgry. Co stało się z jego stronnikami? Janko z Czarnkowa w „Kronice” napisał:
Po jego ustąpieniu wielu szlachty i wojowników na Kujawach, którzy jego stronę trzymali, uwięzieni za to i opodatkowani przez starostów, wpadli w długotrwałą nędzę, żadnej zaś pomocy ani ulgi od księcia nie otrzymali, i słusznie, podług słów proroczych: »nie ufajcie książętom, w których nie masz zbawienia«.
„Długotrwała nędza”, nie dosięgła jednak Stefana z Trląga, który — przypomnijmy — w latach 1376-1405 pełnił obowiązki podstolego poznańskiego. Jakim cudem? Czy za sprawą swojego brata Jana? A może wcześniej odwrócił się od Władysława? A może kara, jaką opisał Janko z Czarnkowa, wcale nie była taka dotkliwa? Kto wie? W każdym razie żaden z potomków braci Trląskich, nie doszedł już do tak wielkich godności.
Kościół w Trlągu
Wspomnienie o rycerskich czynach to nie wszystko, co pozostawili po sobie bracia Trląscy. To prawdopodobnie z fundacji jednego z nich zbudowano zgrabny gotycki kościółek, dziś pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła. Badacze i miłośnicy trląskiego kościoła wskazują na jego unikatowy jak na wiejski kościół zamysł architektoniczny nawiązujący do świątyń toruńskich. Nas jednak zaintrygowało coś innego, a mianowicie dziury.
Na cegłach licznych kościołów średniowiecznych można z łatwością odszukać okrągłe zagłębienia. Kościół w Trlągu nie jest wyjątkiem i tutaj można znaleźć liczne otwory. Wyjątkowa może być tylko ilość i dobry stan zachowania.
Skąd wzięły się owe tajemnicze wgłębienia? Fantastycznych hipotez jest wiele. Dodajmy jeszcze knowania trląskich Trolli, które swoimi grubymi paluchami wierciły dziury w cegłach. Hipotez jest wiele, ale rozwiązanie zagadki przerasta wszystkie domysły.
Otwory te, to pozostałości po świdrach ogniowych, którymi przy kościołach w Wielką Sobotę rozniecano ogień święcony później przez księdza. Od tak nietypowo roznieconego ognia zapalano później paschał. Sposób rozniecania ognia przy pomocy świdra można obejrzeć na stronie architektura.pomorze.pl.
Niesamowite ile ciekawostek wiąże się z tą niewielką wsią. Warto zatrzymać się tu przez chwilę i rozejrzeć uważnie. Może zaskoczy nas czymś jeszcze?
Informacje o pochodzeniu nazwy Trląg zaczerpnąłem z książki Zbigniewa Babika „Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich”. Średniowieczne dzieje rodu Trląskich zostały opisane w pracy Joanny Karczewskiej „Własność szlachecka na pograniczu wielkopolsko-kujawskim w pierwszej połowie XV wieku”.
Trląg – metryczka
Parafia pw. św. Ap. Piotra i Pawła
88-160 Janikowo
Trląg 7
- Współrzędne geograficzne 52.711629, 18.092749
- Odległość od Janikowa około 5,7 kilometra w większości po terenie płaskim
- Odległość od Strzelna około 12,4 kilometra w większości po terenie płaskim
- Odległość od Inowrocławia około 20 kilometrów w większości po terenie płaskim
- Odległość od Kruszwicy około 25 kilometrów w większości po terenie płaskim
Trląg to już właściwie Pałuki. Rowerzyści przyzwyczajeni do płaskiego krajobrazu Kujaw spotkają tu łagodne, ale ciągnące się kilometrami wzniesienia. Asfaltowe drogi prowadzące do Trląga są w większości przyzwoicie utrzymane, bez większego natężenia ruchu. Uważać należy tylko na ciężarówki, których kierowcy skracają sobie drogę pędzą bocznymi trasami na wyścigi.
Trląg leży na przyjemniej trasie wokół Jeziora Pakoskiego. Sympatyczna droga wokół jeziora prowadzi nas przez liczne historyczne wsie. Po zachodniej stronie jeziora pokonamy malownicze pagórki, po wschodniej stronie śmigamy klasyczną kujawską równiną. Dla każdego coś miłego!
Na zakończenie
Ciekawy wpis? Podziel się nim ze znajomymi i odwiedź naszą stronę fejsbukową https://www.facebook.com/na.manowcach