Poprzedni wpis z serii „Zmarszczki, blizny, tatuaże” został poświęcony niemal w całości zagadce tajemniczego symbolu „swastyki” umieszczonej na ścianie kruszwickiej kolegiaty. Dzisiaj podniesiemy wyżej wzrok. Dosłownie. Bohaterem naszej opowieści będzie głowa. A właściwie dwie. I krwawy miecz.
Przystańmy raz jeszcze pod wieżą kruszwickiej kolegiaty. Teraz należy wysilić wzrok i skierować go ku południowo-wschodniej krawędzi wieży. Na wysokości podstawy okien powinniśmy zauważyć wmurowany pomiędzy cegły, wystający kamień. Wygląda trochę jak przerośnięta pyra. Uwierzcie, to zagadka znacznie ciekawsze niż słynna „swastyka”.
Co dwie głowy to nie jedna
Ów kamienny „ziemniak” to w rzeczywistości wtórnie wmurowany fragment romańskiej rzeźby. Czas niestety zrobił swoje, rzeźba jest bardzo zatarta, jednak zdaniem historyków sztuki może ona wyobrażać głowę świętego. Być może jest to wyobrażenie głowy Chrystusa lub apostoła (może świętego Piotra)?
Zaraz, zaraz przecież wcześniej napisałem, że ta rzeźba przedstawia dwie zrośnięte głowy? Skąd ten pomysł? Otóż w sztuce średniowiecznej, żeby wzmocnić wymowę dzieła, dublowano szczególnie istotny element. Stąd przypuszczenie, że rzeźba ta wyobraża dwie głowy. Uprzedzając co dalej idące wnioski, „Podwójna głowa” to nie jest pomysł obcy średniowiecznej kulturze i zdecydowanie nie należy dopatrywać się tutaj „pogańskich” inspiracji.
W każdym razie, jest to jedyna zachowana w kruszwickiej kolegiacie romańska rzeźba pełnoplastyczna.
Skąd te głowy?
No właśnie, skąd w ceglanej ścianie wzięła się ta rzeźba? Raczej nie ulega wątpliwości, że jest to fragment głowicy kolumienki biforium.
Jak wiemy, wieża kolegiaty została zbudowana stosunkowo późno, w XVI wieku. Zatem najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że „podwójną głowę” wykorzystano z kolegiaty. Pamiętajmy, że w XVI wieku kościół był w opłakanym stanie.
A gdybyśmy tak popuścili wodze wyobraźni?
Zdarzało się, że budowniczowie kościołów wmurowywali szlachetne, cenne fragmenty pochodzące z innych kościołów. Motywacje mogły być różne, ale najczęściej robiono tak dla dodania prestiżu budowanej świątyni. A może ten fragment romańskiej rzeźby nie pochodzi z kolegiaty, ale z najstarszego kościoła kruszwickiego — pod wezwaniem świętego Wita?
Rzecz jasna jest to pomysł palcem na wodzie pisany!
Krwawy miecz
Jak podał w serii artykułów opisujących kolegiatę ksiądz Antoni Fiutak, na szczycie dachu, nad prezbiterium kościoła znajdował się blaszany miecz, pełniący funkcję chorągiewki szczytowej. Legenda głosi, że miecz ten należał do srogiego i walecznego rycerza. Miecz legendarny, rycerz legendarny i rycerska postura legendarna, skoro miecz mierzył metr dwadzieścia. Ślady rdzy na mieczu odczytywano jako zakrzepłą krew. W latach 30. ubiegłego stulecia miecz ów (skądinąd pozbawiony wszelkiej wartości artystycznej, jak pisał ksiądz Fiutak) znajdował się w lamusie kościelnym, który mieścił się w wieży.
Jeszcze bardziej obcesowo „miecz” potraktował Władysław Sperczyński, który w swoim przewodniku „Gopło i Kruszwica” napisał, że to bezwartościowa chorągiewka.
Na zakończenie
Jeśli znaleziono jakiś błąd, pomyłkę, lub możesz w jakiś sposób uzupełnić ten tekst pisz śmiało michal@manowce.com lub skorzystaj ze strony kontaktowej.
W następnej części zaczniemy szukać dziury w całym.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum autora.